Aktualności
Piotr Jakub Migza zaprasza na wystawę
- 02/04/2011
- Dodane przez: Brzeskie Centrum Kultury
- Kategoria: Archiwum Galeria Sztuki
Według Duchampa „Nic nie jest wart obraz który nie szokuje”. Czy moje obrazy mogą szokować? Współcześnie szok kojarzony jest z kontrowersją, by być kontrowersyjnym trzeba uderzać w warstwę społeczną która stroni od literatury, galerii oraz muzeów. Często akceptowanym szokiem, który również wiąże się z kontrowersją jest kicz czułostkowy. Przykładem owego kiczu jest pomnik Chrystusa w Świebodzinie. Zadaję sobie więc pytanie, czy dla współczesnego artysty ważniejsza jest kontrowersja i chęć zaistnienia w świecie mediów, czy chęć samorealizacji i odkrywania nowych obszarów sztuki. Coraz częściej mówi się, że w malarstwie nie da się już nic odkryć, że już wszystko zostało powiedziane. Nie zgodzę się z tym, malarstwo zawsze miewało wzloty i upadki jest to naturalna kolej rzeczy .
Wychodzę z założenia , że sztukę zawsze można przetransponować na nowo. Powracać do dawnych mistrzów i dopowiadać współcześnie, tworząc nowe jakości. Cykl czaszki i twarze realizuję już od prawie trzech lat. Wydawać by się mogło, że w obrazach z czaszkami kierują mną przemyślenia związane ze śmiercią – nic bardziej mylnego. Czaszka współcześnie przez młodzież utożsamiana jest z kulturą pop, dla mnie osobiście jest tylko pretekstem do podejmowania głębszej problematyki malarskiej, jaką jest między innymi materia, przestrzeń i światło. Zetknięcie się z prawdziwą czaszką pozwoliło mi na szczersze realizowanie mojego cyklu, w grę wchodziły prawdziwe emocje i szacunek dla czaszki ludzkiej, która kiedyś była częścią człowieka. Z pewnością pozwoliło mi to na głębszą kontemplacje i skupienie się nie na obrazie, lecz na przedmiocie. Przypominam sobie wtedy pytanie zadane przed laty przez Janusza Matuszewskiego – co jest dla mnie ważniejsze: obraz czy obiekt, który maluje? Cykl czaszek starałem się tak prowadzić, by zatrzeć pewne stereotypy – chciałem by obraz na którym widnieją czaszki stawał się przyjemny dla oka. Zakładam, że w widzu będzie się rozstrzygał wewnętrzny dylemat – czy słuchać rozumu, który podpowiada, że widzi na obrazie obiekt przerażenia – czy też słuchać się emocji, na które wpływ ma estetyka widzenia. Kwestię tą pozostawiam do rozstrzygnięcia widzowi .
Po cyklu czaszek przyszedł martwy punkt, co dalej bo ile można malować to samo. Nie chciałem popaść w monotonnie – iść w malarstwo szybkie, plakatowe – ważny jest dla mnie kontakt z naturą oraz proces malowania . Chwilowy brak modela zmuszał mnie do postoju, całe szczęście człowiek wymyślił przedmiot zwany lustrem. Stałem się zatem modelem sam dla siebie, a że chciałem zatrzymać ciągłość myślenia, stanęło na autoportrecie i portrecie. Wraz z tematem przyszły nowe problemy malarskie, z którymi na nowo mogłem się zmierzyć. Początkowo skupiałem się na dawnych problemach, które towarzyszyły mi przy malowaniu czaszek, jednak że nie miałem już do czynienia z martwym obiektem, domeną stały się emocje, stany osobowości i ducha.
W pewnym momencie doszedłem do tego, iż ludzka twarz skrywa maski – gdy wychodzimy do pracy, do znajomych, do kościoła itp. zakrywamy wtedy naszą twarz. Problem ten starałem się podjąć w moim malarstwie. Daje zatem odbiorcy możliwość odnalezienia swojej twarzy, którą aktualnie być może skrywa.
Cykl czaszek i twarzy nadal kontynuuję, stał się on podstawą do dalszych działań, jest wstępem do większego projektu, który w miarę możliwości będę nadal realizował.
Częstochowa, 16.03.2011
Piotr Jakub Migza